Sadownicy są zrozpaczeni. Po kilku nocach z przymrozkami liczą już straty. Wiele zawiązków owoców jest czarnych i nie będzie nadawać się do jedzenia. „Przygotowałem drewno, które rozpalam, gdy temperatura spada poniżej zera” – opowiada RMF FM Krzysztof Czarnecki, sadownik z Mazowsza.