– W dzień jesteśmy inną parą niż w nocy, jakbyśmy nagle zmieniali się z Jaśka i Reńki w prawie obcych ludzi – mówi ze śmiechem 65-letnia Renata. "Nocny rozwód" umocnił małżeństwo i zakończył kłótnie. Społeczeństwo jednak nie jest wyrozumiałe dla tej "związkowej nowości" i hołduje tradycyjnemu podejściu. – Jeśli to odpowiada obu stronom, nie trzeba się z tego nikomu tłumaczyć – ucina psycholożka. Na czym polega fenomen nocnej separacji, coraz popularniejszej wśród par z dłuższym stażem?