Nie, to nie jest fotomontaż. To efekt niedzielnego grzybobrania na Dolnym Śląsku. Panu Marcinowi wystarczyły 4 godziny, aby wrócić z takimi zbiorami. Jak przyznaje w rozmowie z nami: „To, co dzieje się w lasach, to szaleństwo. Ludzie wynoszą grzyby wiadrami”.