Coś nieoczekiwanego stało się w czasie czwartkowej konferencji w Moskwie, gdzie Władimir Putin odpowiadał na pytania dziennikarzy i "zwykłych obywateli". W pewnym momencie na ekranie monitorów pojawił się sobowtór prezydenta, który przyznał, że jest "studentem z Petersburga" i zadał pytanie tyleż zabawne co ryzykowne.