"Szczerze powiem, że tu (we Lwowie) były mocne ataki. Zniszczono cztery podstacje elektryczne. Żeby je naprawić potrzeba miesięcy, ale mamy alternatywę. Lwów ma światło, wodę, transport publiczny i wszystko pracuje. Jasne, że mamy rezerwy, o których niedużo mówimy, ale zima będzie ciężka. (…) Wykorzystamy wszystkie metody, nawet te sprzed 100 lat. Musimy przeżyć” – tak o zniszczeniach spowodowanych przez rosyjskie ostrzały mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mer Lwowa Andrij Sadowy.